Polska tradycyjna kuchnia postna w nowoczesnym wydaniu.
Banalnie prosty majonez z aquafaby.
Majonez to chyba jeden z najbardziej podstawowych produktów wielkanocnych w Polsce. Wbrew pozorom bardzo łatwo jest go zrobić w domu. I to z produktu, który jest zazwyczaj odpadem.
Aquafaba czyli woda pozostająca po gotowaniu strączków lub zalewa z puszki to dość nowe odkrycie kulinarne. Pierwsze wzmianki o użyciu aquafaby jako alternatywy dla jajek pochodzą z 207 roku.
Zapraszam do skorzystania z mojego menu walentynkowego. Zupa krem z marchwi, podpłomyki z szarpaną sojowiną, koktajl ananasowo-kokosowy i i na deser smażony ananas z sosem czekoladowo-jagodowym.
O podpłomykach pisałem już kilka razy. Bo to bardzo ciekawa tradycja, obecna w wielu rejonach świata, pierwsze pieczywo jakie człowiek wypiekał. A zarazem bardzo prosta i tania przekąska, a nawet danie główne, jeżeli podamy z dodatkami.
Tu wersja trochę typu “polskie taco” a na pewno “marksizm kulinarny” na pełnej, bo połączenie elementów z trzech kuchni polskiej, meksykańskiej i libańskiej. Efekt jak sądzę znakomity
Fast food? Fast foodowi nasze zdecydowane: czemu nie.
Duńska Noma uważana za najlepszą restaurację na świecie w czasie pandemii zaczęła serwować… hamburgery.
Można? Można!
Tak od kilku dni miałem ochotę na burgera w bułce. Kluczowym problemem stał się sos. Sos tysiąca wysp na ten przykład jest znakomity i uniwersalny ale na MAJONEZIE. No to można by popijać olej, tak samo to jest kaloryczne...
Szczęśliwie nie przepadam, za quinoą co oszczędza mi dylematów etyczno-ideologicznych, jakie mam przy smaczliwce (zwanej też avocado) link. Do etycznej konsumpcji mam zresztą stosunek trochę podobny jak do coś-tam-waste, slow, minimalizmu czy podobnych “fanaberii” i ideologii (w znaczeniu marksowskim).
A jeżeli kogoś gniecie sumienie (i słusznie) przy jedzeniu quinoi to dodam taka ciekawostkę.
Zjawisko kaca jest ciekawe
warto poświecić mu rozprawę
Kac ma nawet swój wymiar duchowy. patrząc z pewnego punktu widzenia jest to przykład “szybko działającej karmy”. A taki naprawdę potężny , kac-gigant (zwany w Rosji kac-świder, urocze określenie) pozwala niekiedy doświadczyć głębokiego wglądu w stan bez ego. Nie, żebym te metodę duchową polecał.
Mówienie o kuchni meksykańskiej jest pewnym nadużyciem. Nie tylko dlatego, że to co dla nas jest nieomalże jej synonimem czyli burrito, to raczej Kalifornia i tex-mex niż Meksyk ale też dlatego, że to tak jakby twierdzić, ze istnieje jedna kuchnia Europejska od Uralu Poprzez Polskę, Bałkany, Skandynawię po Anglię, Francję i Hiszpanię. A nawet bardziej-bo w Meksyku połączyły sie wpływy europejskie, przede wszystkim Hiszpańskie z kuchenną tradycją rdzennych mieszkańców Meksyku.
Wystarczy niekiedy trochę “poskrobać”, to okazuje się że wszędzie wyłazi polityka, relacje władzy i przywileju. A historia popularnego napoju ma ciekawe i o wiele wcześniejsze niż byśmy przypuszczali epizody polskie.
Nie inaczej jest z z ostrokrzewem paragwajskim z którego przyrządza się Yerba Mate. Obecnie Polacy są w czołówce spożycia yerby w Europie a polska historia tego zioła ma… 160 lat!
I bardzo dobrze, bo ma ono mnóstwo wartości odżywczych i stawia na nogi lepiej niż kawa. Może więc być znakomitym napojem na domówkę, nie tylko sylwestrową, a także na…trudy dnia następnego.
Napój które swoje wielki dni w Polsce miał w okresie międzywojennym (no, nie rozpędzajmy się, może tez jesteśmy w okresie międzywojennym, zobaczymy co przyniosą lata dwudzieste, lata trzydzieste. Źródłem inspiracji dla przygotowania przepisu na orszadę (i mazagran) była strona na fb Przedwojenne Restauracje, Bary i Hotele, kopalnia ciekawostek, przykładów menu i wszelakich informacji o gastronomii II RP, z naciskiem na (jak to wówczas nazywano) cocktail bary.