Vegxit. Kryzys żywnościowy w Wlk. Brytanii

Wzrost cen żywności jest w Wlk. Brytanii największy od 45 lat i wynosi 16,7 % w ciagu ostatniego roku. A do tego żywność jest nie tylko droga, jest jej po prostu za mało. Puste półki i limity w zakupie warzyw w supermarketach. W Tesco i Aldi do trzech sztuk pomidorów, papryki i ogórków; sieć Asda prócz wymienionych ograniczyła również zakup sałaty i mieszanek sałat, brokułów, kalafiorów i malin do trzech opakowań na klienta.
Rząd odpowiada na to, ustami sekretarz ds. środowiska Theresy Coffey, wzywając Brytyjczyków do jedzenia rodzimej rzepy zamiast brakujących ogórków czy pomidorów. Dodała też, ze niedobory warzyw mogą potrwać około miesiąca ale “bezpieczeństwo żywnościowe Wlk. Brytanii” nie jest zagrożone
Lider opozycyjnych Liberalnych Demokratów porównał słowa sekretarz do pamiętnego “niech jedzą ciastka” Marii Antoniny. Z kolei w Izbie Gmin Rachael Maskell z Partii Pracy powiedziała, że bankom żywności w jej okręgu wyborczym w Yorku kończą się zapasy i zapytała, co robi rząd, „aby nikt nie został bez żywności?”. No cóż. Jak można się było spodziewać po partii Margaret Thacher nie robi nic. Co więcej sekretarz Coffey odpowiedziała, na to pytanie, że biedni powinni... nie być biedni. To będą mieli co jeść. Pracować więcej, wstawać wcześniej, dostać lepszą pracę...mądrości na miarę kultury zapierdolu niczym z Taty Maty.
„To szokujące, że sekretarz środowiska zrzucił winę za ubóstwo żywnościowe na ludzi, ponieważ mają niskie zarobki i są biedni, oczekując, że będą pracować jeszcze więcej godzin, aby położyć jedzenie na stole”, skomentowała odpowiedź Rachael Maskell, która prze kilka lat w “gabinecie cieni” Partii Pracy odpowiadała za resort żywności. „Nadszedł czas, aby rząd wspierał rodziny w potrzebie, a nie zmuszał je do cięższej pracy za grosze” – powiedziała.
Nie brakuje głosów, ze braki są spowodowane Brexitem (stąd Vegxit). jednak większość ekspertów zgodnie mówi, że o ile może to mieć jakiś wpływ to nie jest zdecydowanie głównym czynnikiem
Ksenija Simovic z COPA COGECA, europejskiej organizacji zrzeszającej rolnicze związki zawodowe i organizacje spółdzielcze, skomentowała sytuacje na brytyjskim rynku: „To nie pomaga, że Wielka Brytania jest poza UE i jednolitym rynkiem, ale nie sądzę, że jest to główny powód, dla którego Wielka Brytania ma niedobory”. Jej zdaniem przedsiębiorstwa w Europie czerpią korzyści zarówno z bycia bliżej miejsca, w którym uprawiane są produkty, jak i z prostszych, lepiej skoordynowanych łańcuchów dostaw w ramach EU.
Znaczenie ma tu tez to że europejskie sieci stosują elastyczniejsze podejście do cen skupu od producentów i skłonne są zawierać nowe kontrakty co miesiąc, podczas gdy brytyjskie robią to tylko dwa razy w roku, co w sytuacji niedoborów powoduje, że żywność idzie do tego kto zapłaci więcej. I tu trzeba dodać i niech to zabrzmi głośno: TO SAMO W ROZPOCZYNAJĄCYM SIĘ ROKU GROZI POLSCE. ŻYWNOŚĆ BĘDZIE ODPŁYWAĆ NA TE RYNKI GDZIE KONSUMENCI SĄ SKŁONNI ZAPŁACIĆ WIĘCEJ. Niemcy, Francja, czy nawet Wlk. Brytania będą zjadać polską żywność. TAK DZIAŁA WOLNY RYBEK.
I właśnie taka sytuacja ma miejsce obecnie. Zła pogoda w Maroku i Hiszpanii spowodowała mniejszą podaż takich warzyw jak pomidory i ogórki i winduje ceny. W Wlk. Brytanii w przeciągu ostatnich kilku tygodni hurtowe ceny świeżych warzyw wzrosły o 300%! To samo winduje obecnie ceny np. pomidorów w Polsce.
Co, znowu warto dodać, nie jest jakiś nadzwyczajnym zjawiskiem. A czymś do niedawna całkiem normalnym. To raczej całoroczna dostępność świeżych wszelkich warzyw i owoców jest anomalią.
Kolejna przyczyna braków jest (znowu-czegóż się spodziewać po partii Thacher) brak wsparcia dla szklarni w Wlk. Brytanii odczuwających boleśnie wzrost cen gazu i energii. Jak powiedział były dyrektor sieci supermarketów Sainsbury’s Justin King, gigantyczna brytyjska szklarnia przemysłowa Thanet Earth obejmująca 90 hektarów, musiała zimą ograniczyć ogrzewanie i tym samym uprawy, do czego by nie doszło, gdyby otrzymała wsparcie od rządu, gdy ceny energii “przebiły sufit”. Zdaniem wielu ekspertów wysokie koszty i brak wsparcia ze strony rządu uderzą również w np. sadowników i za kilka miesięcy będzie brakowało jabłek i gruszek.
Z kolei według The Lea Valley Growers Association, zrzeszającego rolników, niedobory mogą potrwać nawet do maja, ponieważ ze względu na wysokie ceny energii i co za tym idzie koszty zimą, rolnicy opóźniają sadzenie części upraw. „Większość pomidorów, papryki i bakłażanów nie będzie dostępna w dużych ilościach do maja, więc potrwa to dłużej niż kilka tygodni” – powiedział Lee Stiles, sekretarz LVGA.


Możesz docenić to co robię stawiając mi kawę

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Kategoria:

Share