Sałatka resztkowa

Sałatki to typowe danie oszczędnej kuchni czyli takiej jakiej wszyscy zapewne będziemy potrzebować w najbliższym czasie. Można łatwo wyjść od jednego czy dwóch produktów, które zmęczone życiem domagają się zjedzenia i dodawać to, co akurat mamy w lodówce i spiżarce. I tak było z tą właśnie sałatką. Nie traktujcie zbyt poważnie ani gramatur ani listy składników. W sałatkach jedną z najlepszych cech, jest to że ich skład można bez końca modyfikować i robi ć z tego co akurat jest  i w ilości jaka akurat jest
To dobry sposób na niemarnowanie żywności

SKŁADNIKI:
Szczypior 100 g
Pomidorki koktajlowe 150 g
Groszek z puszki 100 g
Tofu wędzone 200 g
Ananas 150g
Marynowane chili 100 g (dla smakoszy)
Sos (patrz niżej)

SPOSÓB PRZYGOTOWANIA:
Do sałatki poszło to co akurat miałem w lodówce i spiżarce. Punktem wyjścia był domagający się uwagi zapomniany szczypior i pomidorki koktajlowe, pokrojone na pół. Do tego poszedł groszek z puszki, ananas w kawałkach z puszki, wędzone tofu (równie dobrze sprawdzi się klasyczne ale też jakieś smakowe dadzą radę). Dodałem małe marynowane papryczki chili w całości, ile jeszcze miałem a kupiłem jakiś czas temu słoik 0.7 L takich papryczek.

WARIANTY:
Do takiej sałatki pasuje, w miejsce ananasa, polski klasyk czyli jabłko, można też dodać. np. czerwona fasolę zamiast groszku, dodać kiszone czy konserwowe ogórki.
Tu sałatka jest bez dodatku skrobiowego ale można dać ryż, ziemniaki, oczywiście jakieś inne warzywa korzeniowe, jak w klasycznej sałatce jarzynowej.

UWAGI:
Eksperymentuje ostatnio z sosem alternatywnym do majonezu i mniej kalorycznym. Trochę takiego sosu z jogurtu, musztardy, octu, cukru i oleju. Taki skład jak na majonez, ale na jogurcie i z niewielka ilością oleju, i ukręcone rózgą jak vinaigrette.
Sosu miałem trochę za mało do takiej ilości sałatki jaka mi wyszła i dodałem oleju konopnego i to wydaje się dobrym kierunkiem.
Oczywiście jak najbardziej możesz dodać do sałatki majonez, jeżeli potraktujesz go jak przyprawę i nie dasz kolosalnej ilości to też nie będzie to jakoś dramatycznie kaloryczne

SERWIS:
 Podajemy z dobrym pieczywem. Teraz kiedy robi się zimno doskonale będzie pasować chleb z tostera, patelni, grzanka. Jeżeli dodajemy dodatek skrobiowy taki jak np. ryż do sałatki to możemy zrezygnować z pieczywa.
Sałatki (ale wtedy lepsze są dobro krojone składniki) możemy też podawać na kromce chleba czy grzance. Na wierzchu kładąc jeszcze np. kawałek pomidora. Taką drobną sałatkę możemy dodać też do home made burgera jako jedna z warstw.

W Polsce oczywiście króluje, nieodmiennie, od lat sałatka jarzynowa, zwana niekiedy ziemniaczaną. Ale uwaga- niemiecka Kartoffelsalat to zupełnie inna potrawa, której podstawę stanowią ziemniaki pokrojone w plastry i doprawiane octem i majonezem.
Tak się ją robi w moim rejonie. Bo Kartoffelsalat ma chyba jeszcze więcej odmian niż polska sałatka świąteczna.
Ziemniaki chociaż w Europie od niedawna, zarówno w Polsce jak i w Niemczech upowszechniły się dopiero w drugiej połowie XVII wieku, stały się już lata temu ważną częścią kuchni ludowej. Wręcz podstawą diety biedoty. Jak w Irlandii gdzie w połowie XIX-ego wieku, zaraza która zniszczyła ziemniaka sprowadziła na kraj kilkuletni głód. Zmarło  1,5 mln Irlanczyków a 2 mln wyemigrowało, przy biernej postawie brytyjskiego rządu, traktującego Irlandię jak jedną z kolonii.
Analogia z głodem w Bengalu, wywołanym przez Churchilla, gdzie zmarło 3 mln hindusów,   jest tu oczywista. I Hołodomorem na Ukrainie. Żywność zawsze była narzędziem sprawowania władzy. Władza rodzi się na dnie garnka. Ten, kto rządzi żywnością, rządzi wszystkim. Bo bez żywności nic innego nie ma znaczenia.
Dzisiaj słychać, oskarżycielskie głosy, że Putin używa żywności jako broni.  Ale nie robi nic innego niż robili by przed nim inni. Kilkaset lat temu brano oblegane twierdze głodem. Zmieniła się skala, zmieniły się możliwości technologiczne.  Jak długo będą istniały państwa czy organizacje toczące ze sobą wojny tak długo żywność będzie w tych wojnach bronią.
System żywnościowy jest obecnie, paradoksalnie bardziej wrażliwy na zakłócenia niż w czasach obleganych zamków. Prócz pogody, nadal istotnej, doszły kwestie cen i dostępności energii elektrycznej, gazu, nawozów, maszyn rolniczych, transportu...
Graham Masterton znany najlepiej ze swoich horrorów, podjął próbę napisania “wielkiej, amerykańskiej powieści”. Próbę nieudaną, moim zdaniem ale ta próba, pod tytułem “Femine”, wydana po polsku jako “Głód” nabiera obecnie nowego znaczenia, nowej aktualności. Chociaż obecnie nie potrzeba ani zatruwania konserw trupim jadem, ani rozsiewania zarazy ziemniaczanej. Wystarcza cena gazu.
Rzeczywistość mówi sprawdzam rozmaitym żywieniowym ideologiom i sektom z zero waste na czele. A trochę po prostu sprowadza nas do normy. Taki nadmiar taniego jedzenia, jaki od lat jest w krajach Zachodu to ewenement w historii człowieka.
Ciekawa rzecz, że takie epizody już się w historii zdarzały. I źle kończyły. Stefan Bratkowski w swojej “Trochę innej historii Polski” pisze o dobrobycie  w Rzeczpospolitej w XV/XVI wieku, kiedy Polska odblokowała sobie handel morski, pokonując Krzyżaków  i stała się spichlerzem Europy. Potęga i bogactwo były tak powszechne, że uznane za normalne i oczywiste. Jak dla nas pełne półki sklepowe i pokój w Europie
 Jednym z celów jakie przyświecały powstaniu, wtedy jeszcze nie Unii a Wspólnocie Gospodarczej i sformułowanej na przełomie lat 50-tych i 60-tych Wspólnej Polityce Rolnej było zapewnienie Europie bezpieczeństwa żywnościowego. I tej polityce Unii rzeczywistość mówi obecnie sprawdzam.

 

Podoba Ci się ten przepis? Chciałbyś więcej tego typu materiałów? Możesz postawić mi wirtualną kawę (bez cukru, rzecz jasna)

 

 

Share