Pesto z czosnkiem niedźwiedzim

Kuchnia północnych Niemiec nie należy do najbardziej wyrafinowanych na świecie. Bratwurst myt kartoffelsalat und rote gryce pozwalają inaczej spojrzeć na II wojnę światową. Jakby ciebie tym karmili na co dzień, też byś wolał wsiąść do czołgu i najechać na Polskę. I jeść pierogi. I krupnik.

Zastanawiam się na ile taka kuchnia jest, podobnie jak w Polsce, gastronomiczną polityką historyczną i prawdziwa kuchnia północnych Niemiec była jak w Polsce kuchnią ubogą z mięsem jako rarytasem i przywilejem bogaczy. I do XIX wieku opartą o kasze i zboża, a nie ziemniaki. Ale z dawnych czasów znamy wyłącznie przepisy ze stołów bogaczy, bo takie zawierały pierwsze książki kucharskie. A takie dziewiętnastowieczne postacie jak w Polsce Lucyna Ćwierczakiewiczowa, a w Ameryce Maria Parloa też nie opisywały kuchni ludowej a klasy średniej.
Tu nie mam wiedzy, ale choćby z faktu, że Currywurst (mit pommes frytes) to wynalazek z przełomu lat 40/50 XX wieku, podejrzewam, że podobnie jak w Polsce dla większości Niemców mięso stało się odziemnym pokarmem po II WW.
Inny wspomniany przeze mnie specjał, czyli Katoffelsalat to ziemniaki pokrojone w plasterki, z octem i majonezem podawane do np. smażonej kiełbasy.
No nie są to zbyt wyrafinowane dania
Natomiast są specjały regionalne, lokalne warzywa jak jarmuż, tu spożywany na gorąco, duszony czy smażony. Oczywiście z dużą ilością kiełbasy.
Tak jak niektórzy twierdzą, że polska powinna mieć w herbie cebule to Niemcy powinny mieć kiełbasę. Ale nie zwykłą kiełbasę. Bratwursta! A co jest pewnym chichotem historii jest, wśród kiełbas za najlepszą, za taką Uberkiełbasa, powszechnie uważany jest Krakauer, czyli kiełbasa krakowska. Czyli polska.
Innym regionalnym przysmakiem, jak mawiam, najlepszą stroną mieszkania w Dolnej Saksonii jest czosnek niedźwiedzi.

SKŁADNIKI:
100 g liści czosnku niedźwiedziego
50 g natki pietruszki
150 g pestki dyni nasiona konopi
25 g płatków drożdżowych
150 g oliwy
sok z limonki 20 g
cukier 10 g
sól

SPOSÓB PRZYGOTOWANIA:
Dynie i konopie prażymy razem na suchej ppatelni. Ostawiamy do wystygnięcia.
Czosnek i pietruszkę kroimy na duże kawałki i blendujemy razem z pestkami, oliwą, cukrem, sokiem z limonki i odrobiną soli.
Dodajemy płatki drożdżowe i jeszcze chwile blendujemy.

UWAGI:
Jeżeli pesto jest za rzadkie lub za gęste uregulujecie to dodając odpowiednio oliwy lub płatków drożdżowych. Pamiętajcie, że po włożeniu do lodówki pesto zgęstnieje.

SERWIS:
Podajemy oczywiście z makaronem, jako dodatek do kanapek, grzanek i na sto innych sposobów.

Natomiast trochę wbrew temu, co napisałem wyżej szkalując, północne Niemcy, są wspaniałym rejonem, wyraźnie rolniczym, gdzie bije ziemniaczane serce Niemiec. Koło Lüneburga, pod Hamburgiem, jest nawet Niemiecki Instytut Ziemniaka. Ciekawe że nie gdzieś W Prusiech, bo to król Prus Fryderyk II był propagatorem ziemniaka w Cesarstwie Niemieckim. I że w ogóle ten pruski przysmak się tu przyjął, bo jak wiadomo prusacy są gorsi nawet od Bawarczyków. Bo ci przynajmniej dobre piwo robią.
Bo, co może wydawać się dziwne, z Hanoweru bliżej było przez długi czas do Londynu niż do Berlinu. Przez ponad sto lat Królestwo Hanoweru i Zjednoczone Królestwo łączyła unia personalna zakończona wraz ze wstąpieniem na tron brytyjski królowej Wiktorii, bo hanowerskie prawo nie zezwalało na dziedziczenie tronu kobietom. Co nie zmienia faktu, że królowa Wiktoria była po części Niemką.
Północne Niemcy to też Hansa. Zaprawdę powiadam Wam. Ze wszystkich miast, najlepsze są miasta portowe. Pośród miast portowych pierwsze są miasta Hanzy. A pośród miast Hanzy niczym perła w koronie lśni Wolne i Hanzeatyckie Miasto Hamburg.
Tu jest cała dziedzina kuchni, której z oczywistych powodów nie skosztuję, ale przeglądając przepisy i opisy, to też nie jest to nic nadzwyczajnego. Polska kuchnia kaszubska, którą pamiętam tak sprzed około 20 lat, gdy latem pracowałem przez kilka lat w sezonie na Helu, jest o wiele ciekawsza. Począwszy od zupy z odpadków, czyli resztek typu szkielety rybie pozostałe po wyfiletowaniu.
Tradycyjnie był to duży region w Europie, od południowej Skandynawii i krajów nadbałtyckich, przez Polskę przez Północne Niemcy po Francję gdzie dość podobna w całej środkowej Europie chłopska wzbogacana była o ryby, im bliżej morza tym ryb więcej.
W rejonach takich jak Lüneburger Heide w Dolnej Saksonii kuchnia była też bogatsza ze względu na na mnogość lasów. Całkiem sporo tych lasów pozostało do dziś.
Kuchnia ludowa była wzbogacona o skarby dziko rosnące. Czymś takim jest czosnek niedźwiedzi, który zaczął być uprawiany dopiero współcześnie
Tu pozostaje kwestia historyczna, jak wyglądała kwestia własności lasów, łąk i rzek. Niemcy były mozaiką dosłownie setek mniejszych i większych państw i państw-miast (takimi były miasta hanzeatyckie), z których każde miało własne prawa, również w tej kwestii.
Bo warto pamiętać, że szlachta karała gardłem hołotę, gdy ta się zapuściła na pańskie, żeby zebrać lub upolować coś do jedzenia, żeby nie umrzeć z głodu.
Tak się zachwycając nad dawnymi czasami i dynastiami warto pamiętać, że ich potęga, bogactwo i panowanie opierało się o zagładzanych, bitych i wyzyskiwanych nierzadko niewiele mniej niż niewolnicy, chłopów i wszelakie pospólstwo.
I bardzo to widać nawet po tych nielicznych przedstawieniach malarskich chłopów i innej biedoty jakie pozostały z dawnych wieków. Chudzi i obdarci. Wystarczy postawić obok portretów bogato odzianych i aż za dobrze odżywionych królów, książąt i hrabiów.
Jak można dziwić się wyczynom Jakuba Szeli? raczej dziwne jest, że takich Jakubów nie były setki w każdym kraju.
Niemcy to kraj gdzie i chłopski i później robotniczy ruch oporu były silne. To też jest część niemieckiej tradycji, co najmniej od czasów XVI wiecznej wojny chłopskiej Tomasza Münzera, zwanej też niekiedy w historiografii niemieckiej „rewolucją zwykłych ludzi”, którzy domagała się m.in. zwrotu lasów chłopom co oznaczało dostęp do czosnku niedźwiedziego. I generalnie do takich dóbr jak leśne zasoby jedzenia i opału.
Rewolucja zwykłych ludzi upadła, Thomas Müntzer został ścięty, ale tradycja oporu przetrwała w niemieckiej historii. Dziwnie dzisiaj brzmi XIX-wieczne określenie Niemiec jako „kraju filozofów i poetów”. I to poetów i filozofów rewolucjonistów i socjalistów, wspierających polską walkę o niepodległość.
Ale kuchnia zdecydowanie nie rewolucyjna.
Jak jeszcze nie jadacie mięsa to już w ogóle w kuchni tutejszej zostają „pommes fryttes”. Ale…
po pierwsze jest tradycja Wochenmarkt i wielkiego cenienia wszystkiego, co lokalne i mnóstwo lokalnych rolnych produktów. Jak jedziecie w te strony (czy w ogóle do Niemiec, na krócej czy dłużej) polecam zajrzeć, sprawdzić poszukać w internecie, kiedy jest Wochenmarkt.
Na Wochenmarkt kupicie oczywiście sezonowe warzywa i owoce, ale też są np. stoiska z chlebem. Niemcy uwielbiają chleb w bardzo różnych odmianach i postaciach. Szczególnie razowy
I nie zdziwcie się jak zobaczycie stoisko z baklawą i serem halumi. Albo azjatyckimi specjałami.
Prawie zawsze jest też stoisko z przyprawami w wielkim wyborze.
Nieraz na takich targowiskach można tez spotkać stoiska gospodarstw bio/eko, które mają tutaj tradycję ponad 150 lat, od czasów ruchu Lebensreform (Reformy Życia), prekursorskiego wobec New Age i dzisiejszego zwrotu w stronę organicznych produktów i lokalności.
Podobne obfitości znajdziecie w dużych miastach. Sklepy bio/eko, przede wszystkim sklepy sieci Reformhaus (czyli Domy reformy, działające od 150 lat) i o wiele tańsza Alnatura. Co ciekawe Alnatura, przynajmniej w Hamburgu i Bremie lokuje swoje sklepy w raczej podłych dzielnicach.
Viertel w Bremen, gdzie jest sklep Alnatury to w ogóle dzielnica dla foodies. Pełna sklepów w żywnością z różnych rejonów, sklepów np. ze słodyczami syryjskimi. I oczywiście wielu knajpek. W tym Yalla Yalla, najlepszy falafel jaki jadłem w Niemczech.
Po drodze na falafela możecie też kupić narkotyki. W jednej z bocznych uliczek Viertel natknąłem się na ekipę palącą crack. Nie polecam. Ale bądźcie gotowi na takie widoki i na młodych gości pytających na ulicy czy coś chcecie. I nie oferują bynajmniej czosnku niedźwiedziego.
W sumie dziwię się, że jeszcze nie widziałem nigdzie falafela z czosnkiem niedźwiedzim. Może to nisza dla mnie?

Podobał ci się ten artykuł? Chcesz więcej podobnych? Wesprzyj mojego bloga

Moje media społecznościowe

Share