Koktajl bezmleczny

Pierwszy shake, a właściwie milkshake został przygotowany w 1885 roku i był, zrobionym na bazie whisky i mleka, koktajlem alkoholowym, podobnym trochę do ajerkoniaku (ktoś w Niemczech, nie pamiętam teraz kto, produkuje wegański ajerkoniak, dobry! tak bardziej craftowo niż przemysłowo). Ale już około 1900 roku shake to “zdrowy” napój mleczny z dodatkiem smakowych syropów, często też lodów.

SKŁADNIKI:
10 sztuk śliwek bez pestek (340 g)
100 g masła orzechowego
450 g mleka owsianego
100 g daktyli
100 g cieciorki
20 g (2 łyżki) mleka kokosowego w proszku (opcjonalnie)
odrobina soli (opcjonalnie)

SPOSÓB PRZYGOTOWANIA:
Wszystkie składniki umieszczamy w blenderze kielichowym i blendujemy na mniej więcej gładką masę.

WARIANTY:
Imię ich legion. Tu podstawową inspiracja były śliwki ale równie dobrze możecie użyć jagód, malin, truskawek, owoców sezonowych jakie akurat macie czy jakie się właśnie pojawiły w niskiej cenie.
Zamiast mleka owsianego można użyć innego, można dodać trochę mleka kokosowego (wtedy oczywiście nie dajemy mleka kokosowego w proszku)
Zamiast daktyli użyć innego słodziwa, zamiast cieciorki tofu.
Szejk wychodzi dość gęsty, można go oczywiście rozrzedzić mlekiem lub pominąć dodatek cieciorki
Do zrobienia koktajlu możecie też oczywiście wykorzystać lody, sorbety i mrożone owoce (ale tak poczekajcie chwilę żeby trochę zmiękły, zaczęły się rozmrażać, chyba że macie blender z funkcją kruszenia lodu)

UWAGI:
To było znowu trochę na zasadzie przeglądu szafki i lodówki. Daktyle, mleko koksowe w proszku, śliwki dlatego, ze to akurat miałem.
Szczególne znaczenie ma tu masło orzechowe. A konkretnie zawarty w nim tłuszcz. Ewolucyjnie ten koktajl zwiera te smaki które potrzebujemy, żeby na zupełnie podstawowym, fizjologicznym poziomie jedzenie sprawiało nam przyjemność. Dodatek odrobiny soli jeszcze podbija te wrażenia.

SERWIS:
Podajemy w szklance, schłodzony. Na wierzchu można skropić cytrusami i/lub olejem sezamowym.

WARTOŚCI ODŻYWCZE:
Jedna porcja 220 g zawiera 310 kcal, 7 g białka, 16 g tłuszczów i 38 g g węglowodanów w tym 25 g cukru
Z podanych proporcji wychodzi 5 porcji około 220 g (mniej więcej jedna szklana)

Przełomem w produkcji i komponowaniu shakeów był wynalazek blendera elektrycznego. Z jednej strony nadał ostateczny charakter koktajlom mlecznym, taki jaki znamy dziś a z drugiej ułatwiając i upowszechniając robienie shakeów, nie tylko w lokalach ale też w domach.
Nawet z dzieciństwa pamiętam blender kielichowy i robiony w nim koktajle (połowa lat 70-tych!). Co ciekawe raczej nie na bazie mleka a kefiru i mleka kwaśnego. Innego, bardziej tłustego niż obecnie w sklepach. takie mleko kupowało się w szklanej litrowej butelce i zostawiało na kwaśne.
I oczywiście świeże owoce. Tu miałem dobrze, moi rodzice mieli działkę i od wiosny do jesieni miałem opór świeżych owoców i warzyw.

W latach 40 tych milkshake’i upowszechniły się w różnych częściach świata, od Wlk, Brytanii po Australię gdzie stworzono wersję z miętą i limonką. To z kolei było efektem II wojny światowej, która była początkiem światowej inwazji i dominacji amerykańskiej kultury. Tu za sprawą żołnierzy którzy zapewne na wszystkich frontach i we wszystkich krajach pili swoje ulubione cocktaile mleczne.

W grze Wolfenstein II: New Colossus z cyklu Wolfenstein w jednej ze scen niemiecki oficer z wojsk okupujących Amerykę zachwyca się koktajlem mlecznym. Co oczywiście nie uratowało go przed odstrzeleniem głowy przez jednego z anty-faszystów. Patrzcie i uczcie się dzieci.

Najnowsze trendy to shakei z mniejszą ilością tłuszczu i cukru, i roślinnymi napojami zamiast mleka krowiego. I coraz bardziej innowacyjne pomysły jak niebieski (ze spiruliną) shake w Joe and The Juice. niewielkiej ale międzynarodowej duńskiej sieci lokali, sieci w Niemczech obecnej w Hamburgu. Moda na shake’i dotarła zreszta juz kilka lat temu do Polski

Warto pamiętać, ze wbrew pozorom i zawartości owoców niekoniecznie są to zdrowe napoje. Duża zawartość cukru i tłuszczu to nie jest dobra rekomendacja dietetyczna. Tu przewagę mają zdecydowanie napoje słodzone owocami jak daktyle) (błonnik) i ze składników wyłącznie roślinnych (mniej nasyconych kwasów tłuszczowych)
Ale nadal porcja takiego koktajlu to kilkaset kalorii warto ją traktować jako osobny posiłek.

Podobał ci się ten artykuł? Chcesz więcej podobnych? Wesprzyj mojego bloga

Moje media społecznościowe

Share