Kierunek lokalność

W Niemczech największe sieci super- i hipermarketów to Edeka i Famila. Są obie nawet w mojej prowincjonalnej metropolii (18 tyś. mieszkańców). W Edece, gdzie kupuje warzywa nie ma innych ziemniaków niż z Dolnej Saksonii, która jest ziemniaczanym zagłębiem (polecam odcinek podróży Roberta Makłowicza na ten temat, zobaczycie kawałek tego cudu jaki jest Lüneburger Heide) a w obu jest do kupienia kawa z małej, lokalnej palarni. W Polsce nie do pomyślenia. Ale może to sie zmienia.
Polska sieć sklepów spożywczych Dino w formacie proximity (sklepy osiedlowe), działających głownie w średnich i małych miastach oraz na obrzeżach dużych miast rośnie, kolejny rok, w imponującym tempie. Między marcem 2020 a 2021 sieć otworzyła 298 nowych sklepów i z 1532 marketami jest największą rodzimą siecią handlową i 10 w ogóle (pod względem przychodów) w Polsce. Ciekawe i dające do myślenia jest, że w rozwoju nie przeszkadza, że od maja zeszłego roku Dino nie ma prezesa
Sieć jest też coraz bardziej “zielona”. Standardem jest, że nowe sklepy są wyposażone w panele fotowoltaiczne. takie samo rozwiązanie ma być zastosowane w dwóch nowych centrach logistycznych.
Drugim istotnym kierunkiem rozwoju jest współpraca z lokalnymi producentami żywności. Mówił o tym w wypowiedzi dla dla Portalu Spożywczego Michał Krauze, Członek Zarządu Dino Polska S.A.
lokalne kartofle
W Edece w lokalnej metropolii są ziemniaki z takimi metkami jak na zdjęciu. Z adresem i numerem telefonu z którego pochodzą. Sprawdziłem i jest ono jakieś pięć i pół kilometra od sklepu. Lokalność to jeden z kierunków w jakich przez najbliższe lata prawdopodobnie będzie podążać światowa gastronomia. W Polsce na na popularności zyskuje model RWS. Rolnictwo Wspierane przez Społeczność to niekomercyjne inicjatywy łączące bezpośrednio "miastowych" z producentami żywności, korzystające z podobnego modelu kooperatywy spożywcze w miastach czy komercyjne firmy oferujące indywidualnym konsumentom towar bezpośrednio od drobnych producentów. Problemem jest jednak kwestia skali. Te inicjatywy to niewielka nisza, ułamek procenta rynku spożywczego na którym królują ziemniaki z Izraela, czosnek z Hiszpanii, pomidory z Maroka, niekiedy nawet z Azji. Dodatkowo powszechna jest niestety praktyka fałszywego oznaczania pochodzenia warzyw. Na przełomie 2020 i 2021 roku Inspekcja handlowa skontrolowała pod tym katem siec Biedronka. Fałszywe oznaczenia kraju pochodzenia warzyw miały miejsce w ponad 1/4 skontrolowanych sklepów. W efekcie wykrytych nieprawidłowości Urząd Ochrony konsumentów i Konkurencji nałożył na portugalska spółkę karę w wysokości 60 mln złotych. Biedronka oczywiście nie uznała swojego "błędu" i odwołała się od kary. W tej chwili jeszcze nie wiadomo jak sprawa zostanie rozstrzygnięta.
Optymistyczne w tym jest, że skoro sieci handlowe (podobne nieprawidłowości w ostatnich latach były wykrywane również w innych sieciach) to oznacza, że klienci chcą kupować polskie warzywa, rośnie świadomość konsumencka. Lokalność to nie tylko powrót do tradycyjnego podejścia do gotowania, gdzie wykorzystuje się lokalne produkty, dostępne w danej porze roku a w okresie zimowym tradycyjnie konserwowane np. przez kiszenie ale też ważna zmiana pro-ekologiczna i zwiększająca bezpieczeństwo żywnościowe. Długie łańcuchy dostaw to zanieczyszczenie środowiska a także ryzyko zakłóceń i problemów z dostawami. Pokazała to niebezpieczeństwo zarówno pandemia jak i zatkanie Kanału Sueskiego przez Ever Given.




Podoba Ci się ten tekst? Chciałbyś więcej tego typu materiałów?
Wesprzyj to co robię i ciesz się bonusami dla patronów bloga

Kategoria:

Share