Dramatyczna sytuacja w rolnictwie.

Według Instytutu Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa wszystkie uprawy w Polsce objęte są suszą rolniczą, zdaniem wielu ekspertów najgorszą w historii pomiarów. Najgorzej jest na Kujawach i w Wielkopolsce. Najbardziej dramatyczna sytuacja jest jeśli chodzi o uprawy rzepaku i rzepiku ale skutkami suszy dotknięte są wszelkie rodzaje upraw co oznacza plony o minimum 20% mniejsze niż średnie.
Susza jednak nie istnieje ani w mediach ani w polityce. Wymownym jest, że Krajowa Rada Izb Rolniczych zwróciła się 7 czerwca do ministra rolnictwa w sprawie naprawienia aplikacji suszowej, służącej do zgłaszania szkód (nie ma innej możliwości zgłoszenia) i nie działającej od ubiegłego roku, i nie otrzymała odpowiedzi do dziś. 13 lipca minister rolnictwa Robert Telus, zapowiedział na konferencji prasowej (cosśbyło o niej w mediach? chyba nie...), że aplikacja zostanie uruchomiona na nowo 20 lipca. Dzisiaj (21 lipca) na stronie aplikacji jest informacja o utrudnianiach i nie ma możliwości zgłaszania szkód z tego roku.
Co więcej 30 czerwca upłynął termin obowiązywania przepisów rozporządzenia, na podstawie którego udzielana była pomoc rolników u których wystąpiły szkody spowodowane m.in. przez suszę. Co oznacza, że nawet jeżeli takie szkody będą zgłaszane, przez działającą wreszcie aplikację, to nie może być im udzielona pomoc.
Susza to w obecnym roku większe zagrożenie dla gospodarstw rolnych niż w poprzednich latach, również ze względu na sytuację na rynku nawozów. Tegoroczne plony są uprawiane na najdroższych nawozach w historii, co przy zniszczeniu dużej ich części przez suszę oznaczać może falę bankructw wśród rolników, i w dłuższej perspektywie trwałe obniżenie araełów upraw i jeszcze mniej, jeszcze droższej żywności na rynku.
“Nie dość, że mamy ogromne starty na sprzedaży zeszłorocznego zboża, to za chwilę może okazać się, że nie będzie czego kosić w te żniwa. Jesteśmy przerażeni postępująca olbrzymią suszą. Wody gruntowe opadły u nas o półtora metra i korzeń palowy, który ciągnął wilgoć, w tej chwili nie ma wody” podsumował sytuację w dla Tygodnika Poradnika Rolniczego Stanisław Barna, rolnik z Zachodniopomorskiej Solidarności RI. “Zbliża się potężna katastrofa, bo myśmy wyprodukowali zboża na najdroższym nawozie w historii, a teraz możemy ich nie zebrać. Zapłaciliśmy też krocie za inne środki produkcji. Więc jeśli przez suszę rolnicy stracą plony, przez polską wieś przetoczy się fala bankructw. Już w tej chwili przez kryzys zbożowy dokładamy do produkcji i nie mamy z czym wyjść na nowe zbiory. Ja sam kupiłem nawozy po 5000 zł. I nawet jeśli sprzedam do żniw całe zboże, nie pokryję wydatków na nawozy! Za jeden samochód nawozów, czyli 24 t płaciłem 120 tys. zł. A za samochód pszenicy po 700-800 zł/t dostaję kilka razy mniej! Nie jestem w stanie pokryć kosztów, nie jestem nawet w stanie się skredytować, bo nikt mi tego kredytu nie da”
Dodajmy do tego wycofanie się Rosji w ostatnich dniach z umowy zbożowej, które może poważnie zagrozić sytuacja na rynku zbożowym nie tylko w Polsce i Europie, ale na skalę światową i usłyszymy tętent kopyt trzeciego z jeżdźców Apokalipsy-Głodu. Trzeba tu sobie zdać sprawę jak działa wolny rynek. W sytuacji braków na rynku zboża, to które jest “odpłynie” z krajów biedniejszych do tych, gdzie konsumenci mogą zapłacić więcej. Czyli z Polski do Europu Zachodniej.

Podobał ci się ten artykuł? Chcesz więcej podobnych? Wesprzyj mojego bloga

Moje media społecznościowe

Kategoria:

Share