Czy nie ma i nie będzie jest?

Czy nie ma i nie będzie jest? Jest. Ebook wcześniej niż papier (chociaż raz!) więc mam i ja i… i tak, wiem, ze żarty z tytułu to maja brodę jak z Dolnej Sakjsoni do Zawiercia
Więc, przede wszystkim, dawno na żadną ksiażkę tak nie czekałem
. Po “Ziemi jałowej” widać było wielki talent i reporterskie oko. I przypominały się najlepsze czasy polskiej szkoły reportażu i tacy autorzy jak Krzysztof Kąkolewski.
I po lekturze pierwszych kilkudziesięciu stron stron “Nie ma i nie będzie”.. TAK. Tą książką objawiła się godna kontynuatorka najlepszych tradycji polskiego reportażu, w mistrzowski sposób operująca językiem i malująca nim emocje i obrazy spustoszonych ziem. Oczywiste jest tu z powinowactwo z LeDuffem i obrazem Ameryki jaki nakreślił w Detroit. Ta książka pojawia się zresztą w “Nie ma i nie będzie”.
“Nie ma i nie będzie” to książka w której polska szkoła reportażu spotyka nowy zaangażowany reportaż społeczny.
Reportaż powstaje tedy jeśli w każdym zdaniu jest fakt. Są dwie szkoły… Taka jest moja koncepcja, tak ja to widzę… dwie filozofie pisania reportażu. Jedna w której reporter ukrywa się, znika za podawanymi faktami, staje się niewidzialnym narratorem, lustrem chodzącym po gościńcu. Taki jest reporter w “Eksmitowanych” Matthew Desmonda.
I druga w którym reporter jest centrum opisywanego świata. Tak pisywał Kapuściński i tak pisze Magda. Pisze o ludziach i w relacji z ludźmi. Fakty, wydarzenia, historia są tu tylko tłem dla pokazania doświadczenia pojedynczego człowieka, doświadczenia jego człowieczeństwa w wykluczeniu i poniżeniu. jest to pod tym względem książka bardzo, w najlepszym sensie tego słowa, chrześcijańska, bardzo personalistyczny. Ale też zarazem bardzo socjalistyczna (nie, żebym uważam że socjalizm i chrześcijaństwo są jakoś sprzeczne, mój ukochany święty to oczywiście nieustraszony ojciec Romero), pokazująca jednostkę w jej wspólnocie, w relacji ze wspólnotą. To bodajże Kropotkin napisał “społeczeństwo jest starsze niż człowiek”, stajemy się ludźmi dzięki pomocy wzajemnej a nie konkurencji. I tu jest tez kluczowy konflikt pustoszący miejsca opisywane w kolejnych książkach Magdy. Między społecznościami pomagającymi sobie wzajemnie (nawet jeśli te sposoby samopomocy nie podobają się władzom i estetom z salonów) a stosującym skrajny darwinizm społeczny biznesem.
“Nie ma i nie będzie” powinno tez stanąć obok “Powrotu do Reims”, za pokazywanie świata z którego Eribion i jego koledzy uciekli, od którego się odcięli. Którego nie rozumieją i którego się boją. A który jest światem milionów Polaków i milionów, setek milionów pracowników na całym świecie.
Dane ekonomiczne są jednoznaczne. Od kilkudziesięciu lat narasta rozwarstwienie społeczne. W Polsce ma ono na największa skalę w Unii , porównywalne z najbardziej nierównymi krajami świata. Coraz częściej z pomocy socjalnej, w najbogatszych krajach świata, korzystają osoby pracujące na cały (a nieraz więcej!) etat. Zjawisko ubogich pracujących, w obliczu drożyzny, inflacji i spadku płac, spowodowanego napływem uchodźczyń z Ukrainy, będzie coraz poważniejszym problemem społecznym.
Czy książka Magdy Okraski to zapowiedź jak za kilkadziesiąt lat będzie wyglądał cały świat? 90% społeczeństwa żyjące w nędzy, pracujące za stawki minimalne… czy to futurystyczny reportaż post-apo? Może od Wałbrzycha z książki Magdy prowadzi prosta droga do Pragi z cyberpunkowych powieści Kotlety?
Każde dzieło nabiera dodatkowych znaczeń poprzez kontekst czytającego, jego świata, kluczy percepcyjnych. Moja perspektywa jest dla takich reportaży szczególna. Pisze te słowa o świcie, za oknem szaleją ptaki. Mieszkam w środku lasów Dolnej Saksonii. Bliżej mam do najbliższego rezerwatu niż do najbliższego sąsiada a wizyta w mieście jest dla mnie największa atrakcją dnia. Ale z tego środka lasu mam kilka razy dziennie autobus do najbliższego miasteczka. Autobus ma trasę tak poprowadzoną by każdy miał blisko przystanek autobusowy. A są tu osady po dwa gospodarstwa. A z miasteczka mam połączenie pociągiem co godzinę do trzech pobliskich dużych miast. A pod dworcem kolejowym więcej miejsc parkingowych (również zabezpieczonych, ba! nawet garaży) dla rowerów niż dla samochodów. Niemcy to oczywiście kraj bogatszy niż Polska ale nie tu jest kluczowa różnica. Jak ten wspólny tort jest dzielony. Bo nadal w Polsce jest tak, jak w II RP, że w Polsce pracownicy to dostali od Polski ino gówno.
I o tym przypominają książki Magdy. Prawdziwe i szczere do bólu. I o tym wiele osób nie chce pamiętać, tym bardziej, że ich dobrobyt jest ufundowany na poniżeniu bohaterów reportażu. Niech to zobaczą.

PS. A zauwążyliście ten potencjał koanowy tytułu?


Możesz wyrazić uznanie i zachęcić mnie do kolejnych wpisów stawiając mi wirtualna kawę

Możesz wyrazić uznanie i zachęcić mnie do kolejnych wpisów stawiając mi wirtualna kawę
Moje media społecznościowe

Kategoria:

Share