Przez ogród mój szatan szedł smutny śmiertelnie

Depresja to potworna, śmiertelna choroba. Tym gorsza, że na zewnątrz jej bardzo często nie widać. Większość osób jakie spotykam widzi mnie jako pogodnego, miłego faceta, wręcz radosnego w tym samym czasie kiedy zastanawiam się czy już dzisiaj się odjebać czy jutro. I w jaki sposób.

"Przez ogród mój szatan szedł smutny śmiertelnie
I zmienił go w straszną, okropną pustelnię…
Z ponurym, na piersi zwieszonym szedł czołem
I kwiaty kwitnące przysypał popiołem,
Trawniki zarzucił bryłami kamienia
I posiał szał trwogi i śmierć przerażenia…
Aż, strwożon swym dziełem, brzemieniem ołowiu
Położył się na tym kamiennym pustkowiu,
By w piersi łkające przytłumić rozpacze,
I smutków potwornych płomienne łzy płacze…"

Statystycznie każdy ma w swoim otoczeniu taką osobę. Nieraz jest też tak, że zachowanie tej osoby zaprzecza wyobrażeniu o depresji. Sam nieraz uciekam przed tym co czuję w różne gorączkowe aktywności (tak, również internetowe) czy reaguję strasznie agresywnie w sytuacji stresowej.
Jest też oczywiście alkohol i narkotyki i rozmaite zachowania kompulsywne, acting out, rozładowujące napięcie. W wieku 17 lat zacząłem pić wódę do odcięcia, bo było to jedyne co wówczas przynosiło znieczulenie. Samookaleczenia, ryzykowne zachowania (moim ulubionym w tym wieku było przebieganie tuż przed jadącymi samochodami).
Ostatnio od osoby, której nieopatrznie napisałem co się ostatnio ze mną dzieje, dostałem w odpowiedzi, że jestem 16-letnia pizdeczką a nie facetem. Trochę do takich reakcji zdążyłem przywyknąć. Ktoś inny się strasznie oburzył, kiedy mu zwróciłem uwagę gdy napisał w pogardliwy sposób "a wy co? znowu depresja od rana i wstać nie możecie". Takie zachowanie jest moralnie i w rozmiarze szkód i cierpienia jakie powoduje, tym samym co kopanie kogoś kto leży już na glebie i nie ma nawet siły, żeby się zasłaniać.
Ostatnie dni były szczególnie ciężkie. Tak źle już dawno nie było. Pierwszy raz od lat zacząłem się ciąć (w młodości robiłem to często, obie ręce miałem w bliznach),zaczynałem płakać oglądając jakiś sensacyjny serial, bo jakaś scena czy pojedyncze słowo coś we mnie odpalało, czekałem od rana kiedy dzień się skończy, będzie na tyle późno żebym mógł iść spać (o ile zasnę) bo tylko to przynosi jakieś ukojenie.
Przez moją chorobę byłem nieraz na skraju bezdomności, zdarzało mi się zresztą sypiać na klatkach schodowych czy w parku.
Depresji często nie widać na zewnątrz, nieraz sam chory nie zdaje sobie sprawy z tego co naprawdę się z nim dzieje.
Widać dopiero skutki. Złamane życiorysy, zniszczone rodziny, bezdomnośc, alkoholizm, narkomanię, samobójstwa...
Pamiętajcie o tym zanim kogos pochopnie ocenicie i potępicie.
Podobał ci się ten artykuł? Chcesz więcej podobnych? Wesprzyj mojego bloga

Moje media społecznościowe

Kategoria:

Share