Hummus pasta z fasoli z czosnkiem niedźwiedzim

Tak naprawdę to nie jest humus. Ale przykład jak dania zmieniają się i ewoluują. Hummus chyba każdy już dziś zna. Podejrzewam, ze gdyby zrobiono badania to zdecydowanie hummus byłby jednym z tych dań które w efekcie globalizacji rozpowszechniły się ze swojego kulinarnego refugium na cały świat.
I jest to coś czego doniosłości i znaczenia jeszcze w pełni nie rozumiemy.
Nigdy nie mieliśmy tak dostępnej rozmaitości nie tylko produktów ale i dań.
Ma to znaczenie nie tylko kulinarne (większy wybór smaków na talerzu) ale też społeczne (wiele z egzotycznych, wcześniej eksluzywnych produktów staje się szeroko dostępne, dla dużych grup społecznych, pojawiają się nowe produkty ze świata) i zdrowotnych (bardziej urozmaicona dieta przekłada się zazwyczaj na lepsze zdrowie). Ale też bardzo nbegatywne skutki społeczne czy ekologiczne pisalem i tym przy okazji awokado i quinoi
Mamy też w kuchni swoiste szoki kulturowe, multi-culti i “marksizm kulinarny”, którego wybitnym przedstawicielem w Polsce jest np. Karol Okrasa ale też takie postacie jak Robert Makłowicz (tak podkreślający swój anty-socjalizm) odwołują się do tego potężnego nurtu.
Bo tak naprawdę to jest to istota kuchni. Kuchnia nie jest muzeum, gdzie zastygłe eksponaty trwają niezmienne przez wieki, jak w muzeum w Wolsburgu (polecam-znakomite muzeum dnia codziennego) gdzie możemy odwiedzić gospodarstwo domowe sprzed 50 czy 100 lat. Byłby uznany za idiotę ktoś kto chciałby mieć dziś tak wyposażoną kuchnię, jak sto lat temu. Bez kuchni leketrycznej ani gazowej, bez blenderów mikserów i stracha.
A czy to jeszcze jest hummus? Hummus był inspiracją do tego przepisu. Hummus w wersji z jakiejś niemieckiej gazetki “Tani wegetarianizm” czy jakoś tak, rozdawanej w Bioladen czyli sklepie ze zdrowa żywnoscia, z dodatkiem jogurtu I produkty jakie obecnie używam w dużej ilości-czerwona fasola i czosnek niedźwiedzi.

SKŁADNIKI:
400g fasoli kidney lub podobnej (patrz UWAGI)
30 g oleju z avocado
75 g joguru łubinowego (lub innego)
50 ml wody
85 g czosnku niedźwiedziego
sok z limonki 20 g

SPOSÓB PRZYGOTOWANIA:
Fasolę, jeśli nie z puszki, przygotowujemy według tego przepisu http://rudekitchen.pl/fasolka-z-pomidorami
Do blendera dajemy fasolę, olej, jogurt. czosnek niedźwiedzi i blendujemy. Dodajemy wody (ew. więcej jogurtu) żeby uzyskać rzadszą konsystencję, doprawiamy solą, sokiem z limonki, ewentualnie większą ilością czosnku niedźwiedziego i blendujemy na gładko.
Im gładszy efekt tym lepiej.
Idealny do takiej obróbki jest multicooker, ale użycie go ma sens przy produkcji większej ilości, tak od minimum 1 kg masy składników. Niezbyt się przy humusie sprawdzają blendery kielichowe, dobry blender ręczny lub coś w rodzaju malaksera (nie każdy się nadaje do blendowania)

WARIANTY:
Jak zwykle możemy użyć oliwy czy jakiegoś dobrego oleju. Chociaż tu niekoniecznie intensywnie smakowe jak arachidowy czy sezamowy. Tu potrzebujemy oleju jako nośnika smaku dla czosnku niedźwiedziego, nie samodzielnego smaku

UWAGI:
Jakoś niedawno pisałem chyba na fb, że mam większa ilość fasoli i to danie to trochę efekt tej obfitości. Czyli namoczę i ugotuję cała torbę fasoli i zobaczę z czym to zjem. Niekoniecznie takie ilości fasoli sobie namaczajcie i gotujcie, nie każdy lubi jeść przez kilka dni to samo.
Ale tu też możemy sobie urozmaicić bo tę fasolę można przez kilka dni jeść na różne sposoby. Burrito, zupa, fasola z pomidorami, sałatka, bowl, pasta/hummus...
Ale też dobrą metoda jest ugotowanie większej ilośći fasoli, popakowanie w torebki i zamrożenie. Rada praktyczna-porcje takie akurat do zjedzenia na raz. Woreczki opisane data i co jest w środku. I zasada “first in, first out” czyli zużywamy najpierw to, co jest starsze (dobrze jest pilnować takiego ułożenia produktów w zamrażarce, żeby starsze były z przodu.
Do blendowania używamy liści razem z ogonkami, które maja mnóstwo smaku.
W przepisie podałem proporcje z jakich ja zrobiłem, jest to dość dużo, proponuje zacząć od połowy podanych proporcji

SERWIS:
Podajemy jak humus z gorąca pitą, grzanką, na kanapce, z falafelem, z frytkami. Doskonały do roślinnego kebeba. Osobiście lubię tego typu dania w zestawach typu mezze, z dużą ilością świeżych i kiszonych/marynowanych warzyw. Takim jak zestaw wielkanocny z tego rokulink
http://rudekitchen.pl/wielkanocne-mezze

Zmieniają się warunki ekonomiczne, dostępność produktów i narzędzi kuchennych, techniki gotowania (co wynika ze zmian i rozwoju technicznego) co wpływa na gotowane potrawy. Nie jest ten proces niczym nowym, żadnym postmodernizmem ani “płynną” kuchnią” (że sięgnę po określenie Baumanna), to zjawisko jest sednem kuchni i kuchmistrzostwa.
Obecnie ten proces przyśpieszył, a przede wszystkim stał się widoczny. Kiedy jeszcze 100 lat temu ktoś tworzył nowy przepis, wiedzieli o tym ci których karmił i co ewentualnie go przeczytali (a to też było wóczas grono o wiele mniejsze niż obecnie) dziś “Okrasa łamie przepisy” na ekranie telewizora czy i w internecie, wchodząc do kuchni milionów ludzi. I pokazując taką modernizację klasycznego polskiego dania jak np. dodanie soku z pomarańczy (co od niego ściągnąłem i używam redukowanego soku pomarańczowego jak doskonałej przyprawy/sosu-polecam). Co zresztą nie jest żadną specjalną nowoscią w polskiej kuchni. W dawnej polskiej kuchni (wysokiej) takie składniki jak cytrusy czy figi były powszechnie używane.
Każdy przepis jest fotografią. Statycznym obrazem dynamicznego procesu. Kuchnia jest dynamiczna, jest procesem. Przepis jest bardziej partyturą do interpretacji niż opisem procesu chemicznego produkcji metaamfetaminy (no co? obejrzałem właśnie Breaking Bad) którego trzeba skrupulatnie przestrzegać.
I tak jak symbolem polskiej tradycji kulinarnej jest bigos tak jest on właśnie przykładem tego jak kuchnia się cały czas zmienia, bigos dziś to zupełnie inne danie niż to jakim raczyła się magnateria kilkaset lat temu, kiedy jego podstawą było siekane, “bigosowane” pieczone mieso, duszone na kwaśno, najczęściej z dodatkiem soku z cytrusów.
Wszystko jest nieustanną zmianą jak naucza Budda. Jestem czasownikiem Buckminster Fullera odnosi się zarówno do kucharza, który istnieje tylko poprzez działanie, jak i do tego co nazywamy przepisem, potrawą czy daniem. Tak jak odbicie nie jest księżycem a mapa nie jest terytorium nigdy nie odtwarzamy przepisu idealnie 1 do 1.
Bo chociażby użyjemy mniej czy bardziej świeżej przyprawy, bo marchew będzie miała mniej czy więcej wody itp. Co więcej, jeśli gotujemy według przepisu to jest to gotowanie... nie wiadomo czego. Bo nie wiemy, nawet jeżeli opis pojawi się w przepisie, jaki jest oryginalny smak potrawy. Gotowanie nie polega na odtwarzaniu przepisów, polega na uzyskiwaniu jak najlepszego efektu jak najmniejszym kosztem. I ciągłej pracy nad smakiem. Kuchnia to zmiana.

Możesz wyrazić uznanie i zachęcić mnie do kolejnych wpisów stawiając mi wirtualna kawę

Możesz wyrazić uznanie i zachęcić mnie do kolejnych wpisów stawiając mi wirtualna kawę
Moje media społecznościowe

Share